Rano wcale nie zapowiadało się, że będzie ładnie. Szybki telefon do babci Frania z prośbą o przygotowanie się i informacja o wyjściu do Parku Oruńskiego. Wtedy jeszcze sprawdzając wszelkie pogody byłam pewna, że po południu będzie padać a jak to tak cały dzień bez spaceru? No to myk. Aparat schowany, butelka, smoczek, pielucha w torbie, kalosze na nogi i jedziemy po babcie.
Po powrocie "Pana domu" :) okazało się, że jednak te wszystkie magiczne prognozy pogody ku naszej uciesze się jednak nie sprawdzą. Szybka drzemka Frania, odpoczynek rodziców, obiad i znów wsiadamy w samochód. Kierunek Westerplatte.
i plaża...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz